Bob Doll, anioł Gabriel Kosowa - Gazeta Express
string(35) "bob-doll-angel-gabriel-of-kosowo"

OP/ED

Gazeta Ekspresowa

30/08/2025 13:03

Bob Doll, anioł Gabriel Kosowa

OP/ED

Gazeta Ekspresowa

30/08/2025 13:03

Sytuację tę niemal stworzył dyktator Slobodan Milošević, któremu później, w Boże Narodzenie 1992 roku, George Bush senior zagroził, że jeśli przybędzie do Kosowa w celach wojennych – co już czynił na północy byłej Jugosławii – Amerykanie będą tam, by chronić Albańczyków i inne osoby zagrożone przez Miloševicia. Pierwszym zwiastunem tego ostrzeżenia była wizyta senatora Roberta Dolla, anioła Gabriela Kosowa.

Napisane przez: Enver Hasani

W zbiorze esejów Boskie chwile ludzkościStefan Zweig zastanawia się nad granicami pisarstwa w obliczu bezpośredniego doświadczenia. Podkreśla, że ​​pisma mają ogromną wagę w zachowaniu pamięci i przekazywaniu wydarzeń. Jednak żadne słowo pisane, nawet najdoskonalsze, nie jest w stanie w pełni oddać nastroju, emocji i atmosfery chwili, której doświadcza całe pokolenie. Wielkie wydarzenia, rozgrywające się w „boskich chwilach”, są całkowicie nieosiągalne dla literatury – pisarstwo tylko się do nich zbliża, ale nie jest w stanie odtworzyć pierwotnego dreszczyku emocji. Wiedzą to tylko ci, którzy przeżyli tamte czasy; oni, dopóki żyją, zapamiętają zbiorowy nastrój, nadzieje i oczekiwania pokolenia.

Słowa te pochodzą od człowieka, który przeżył tamten czas, słoneczny dzień 29 sierpnia 1990 roku, trzydzieści pięć lat temu, kiedy to w Prisztinie wylądował amerykański Senat pod przewodnictwem senatora Boba Dolla – amerykańskiego bohatera II wojny światowej i wybitnego męża stanu, który później został kandydatem na prezydenta USA w 1996 roku.

Ten dzień był punktem zwrotnym w drodze do wolnego i niepodległego Kosowa. Wizyta była możliwa dzięki wyważonej i akceptowalnej polityce, prowadzonej przez sześć miesięcy przez nieżyjącego już prezydenta Kosowa, dr. Ibrahima Rugovę, a przede wszystkim dzięki tytanicznym wysiłkom wielkiego orędownika sprawy albańskiej, Amerykanina pochodzenia arbereszijskiego, byłego kongresmena Josepha DioGuardiego, a także dzięki niezachwianemu zaangażowaniu licznych patriotów, takich jak Jim Xhema, Hari Bajraktari, Sami Repishti i inni. Należy podkreślić, że to właśnie ci ludzie otworzyli drzwi amerykańskiego rządu i Kongresu oraz sprowadzili albańskich przywódców Kosowa, aby złożyli zeznania o swojej sytuacji w Waszyngtonie w lipcu 1990 roku.

W wizycie w Prisztinie wziął udział również Tom Lantos, kolejny znany działacz albańskiej sprawy, a także sześciu innych senatorów Senatu USA. Pozostałych senatorów i wszystkich albańsko-amerykańskich patriotów pamięta ówczesna elita Kosowa, ci, którzy mieli okazję ich poznać; Boba Dolla wciąż pamięta i odczuwa całe Kosowo, Albańczycy, którzy w tamtym czasie byli bezlitośnie uciskani przez represyjny serbski reżim dyktatora Slobodana Miloševicia, który wprowadził w Kosowie reżim przemocy typowy dla byłych kolonii lat 50., 60. i 70. XX wieku.

Robert Doll i lądowanie Amerykanów w Prisztinie

Tego upalnego sierpniowego dnia po raz pierwszy wylądował specjalny amerykański samolot w niebiesko-białych barwach, jakby zapowiadając późniejsze barwy flagi Kosowa. Stamtąd Robert Doll udał się do hotelu „Grand”, gdzie miało się odbyć spotkanie z przywódcami Kosowa. Po drodze on i jego koledzy senatorowie widzieli jedynie policję i represyjne serbskie i jugosłowiańskie służby policyjne, a także licznych albańskich cywilów, którzy wyszli zza rogu, by ich powitać. W drzwiach hotelu spotkał się z nim Momčilo Trajković, serbski komunistyczny urzędnik reprezentujący dyktatora Slobodana Miloševicia, by powitać senatora Dolla i jego współpracowników i ironicznie oznajmić mu, że Serbia w Kosowie ma ten sam cel, co amerykańscy senatorowie – ochronę praw Albańczyków w Kosowie. Podczas gdy Trajković przemawiał z bezprecedensową pogardą, senator Doll odwrócił się do niego plecami, jakby chciał powiedzieć: „Daj spokój tym bzdurom”.

W tym czasie Albańczycy od sześciu miesięcy organizowali równoległy system życia we wszystkich sferach, podobnie jak Polacy po ostatnim rozbiorze w 1795 roku, ale oparty na aktywnym i pokojowym oporze. W tym sensie Albańczycy, nieugięci, odmawiali jakiejkolwiek integracji z ustanowionym serbskim systemem kolonialnym i gromadzili dowody brutalnych naruszeń ich wolności i praw w byłej Jugosławii. Fakty te zostały przedstawione amerykańskim senatorom przez albańskich przywódców, na czele z historycznym prezydentem Ibrahimem Rugovą, w ten upalny sierpniowy dzień.

Po wizycie amerykańska delegacja wróciła na lotnisko, gdzie ponownie powitał ją Momčilo Trajković, ikona represyjnego reżimu w Kosowie. „Wolność i demokracja nadchodzą” – powiedział Robert Doll przedstawicielowi serbskiego reżimu w Kosowie – „czy tego chcecie, czy nie; czy jesteście gotowi, czy nie, to nie ma znaczenia. Wolność i demokracja nadchodzą również tutaj, w Kosowie”. Trajković z naiwnym cynizmem powtórzył te same słowa, które podyktowali mu jego zwierzchnicy w Belgradzie: „My również jesteśmy za demokracją i wolnością”.

Te słowa senatora Dolla były wręcz prorocze, jakby były słowami przedstawiciela perskiego imperium Achemenidów, Cyrusa Wielkiego, który ogłosił Żydom wieść o ich powrocie do ojczyzny i odbudowie Drugiej Świątyni. W ten upalny sierpniowy dzień senator Doll przekazał orędzie anioła Gabriela, mówiąc albańskim przywódcom w hotelu „Grand”, że powinni pozostać w Kosowie ze swoim ludem, ponieważ demokracja i wolność przyjdą również po nich; powinni pozostać w Kosowie, aby budować „swoją świątynię”, co oznaczało budowanie równoległego życia, pokojowego i bez przemocy, odrzucając jednocześnie jakąkolwiek integrację z represyjnym systemem serbskim.

Kosowski „Anioł Gabriel” zasugerował, że Ameryka będzie współpracować z Serbią, ponieważ był to początek Pax americanaSłowa te napełniły dusze Albańczyków nadzieją i zachęciły wszystkich do podążania drogą pokojowej samoorganizacji, aby stawić opór serbskiemu reżimowi wprowadzonemu w Kosowie.

Rugova, mit w trakcie tworzenia

Wśród przywódców Kosowa, lider Ibrahim Rugova wyróżnił się tego dnia nie tylko sposobem przedstawienia katastrofalnej sytuacji w zakresie wolności i praw człowieka, ale także tolerancją wobec rozmówców i samej delegacji kosowskiej, której przewodził. Ten ostatni, kilkakrotnie w trakcie spotkania, był proszony o zabranie głosu i pokazanie, podobnie jak on, katastrofalnej sytuacji Albańczyków w rozpadającej się Jugosławii.

Albańczycy domagali się niepodległości Kosowa w ramach Federacji Jugosławii, która – jak sądzono – wciąż istniała. Kiedy Doll zapytał ich, czy zgadzają się z tym stanowiskiem, które przywódca Ibrahim Rugova przedstawił senatorowi na piśmie, wszyscy jednogłośnie potwierdzili to samo. Publicznie postrzegano to jako bezwarunkowe poparcie Ameryki dla Rugovy i pokojowej drogi, którą podążał.

Do tego czasu istniały poważne wątpliwości co do drogi, którą należy podążać. Wizyta amerykańskich senatorów, z Robertem Dole’em na czele, ostatecznie rozwiała wszelkie dylematy co do tego, czego Ameryka, nasza jedyna nadzieja, pragnęła wówczas i dziś. Pragnęła lojalnych sojuszników na Bałkanach, którzy promowaliby demokrację i wolność, a nie przemoc i wykluczenie etniczne, rasowe, religijne, językowe i inne. Ta wizyta była punktem zwrotnym w budowaniu mitu o Rugovie. Jego polityczni rywale później mieli go zwalczać i wielokrotnie atakować właśnie w tym punkcie – na drodze, którą podążał nieżyjący już Rugova.

Mit o Rugovie, który utrwalił się tego dnia, był konsekwencją, a nie przyczyną wizyty Roberta Dole'a w Kosowie. Powód tej wizyty był głębszy: delegacja ta miała na celu przekazanie idei Pax americana, który był w powijakach i w przeciwieństwie do Pax Romana, Pokój islamski, Pax Mongolica i inni pax, nie zamierzali polegać na sile, z wyjątkiem sytuacji koniecznych. Sytuację tę niemal stworzył dyktator Slobodan Milošević, któremu później, w Boże Narodzenie 1992 roku, George Bush Starszy zagroził, że jeśli przybędzie do Kosowa w celach wojennych – co już czynił na północy byłej Jugosławii – Amerykanie będą tam, aby chronić Albańczyków i innych, którym Milošević zagroził. Pierwszym zwiastunem tego ostrzeżenia była wizyta senatora Roberta Dolla, anioła Gabriela Kosowa.

Wielu z tych, którzy wzywali do wojny w Kosowie przed porozumieniem z Dayton, nie rozumiało amerykańskiej strategii, którą senator Dole nakreślił w ten upalny sierpniowy dzień. Strategia ta obserwowała rozwój projektu Wielkiej Serbii: w miarę jego rozwoju Amerykanie wyprzedzali go i stopniowo go niszczyli, aż do zakończenia wojny w 1999 roku. Dayton był pierwszym poważnym punktem zwrotnym. Kiedy Slobodana Miloševicia zapytano w Dayton, czy zaakceptowałby całkowite wycofanie wojska i policji z Kosowa, jak opowiada jeden z jego ówczesnych podwładnych, Nikola Šainović, odpowiedział, że nigdy nie mógłby się na coś takiego zgodzić. Kiedy to się stało w czerwcu 1999 roku, Milošević prawdopodobnie doskonale zrozumiał przesłanie senatora Boba Dole'a do Momčilo Trajkovicia, że ​​wolna demokracja nadejdzie, niezależnie od tego, czy Serbowie tego chcą, czy nie. Organizacja zbrojnego oporu wyzwoleńczego przez UÇK okazała się samoobroną, podobnie jak dążenie do pokojowej wojny i samoorganizacja Albańczyków w przededniu upadku byłej Jugosławii. Wszystko to przyszło naturalnie dzięki śledzeniu orędzi senatora Roberta Dolla, które były prorocze i napełniały serca każdego Albańczyka nadzieją, w czasach, gdy na horyzoncie widniały jedynie krew i przemoc etniczna.

Dlatego też, gdy dziś zagraniczni turyści odwiedzają stolicę Kosowa i widzą popiersie oraz jedną z głównych ulic noszącą imię senatora Boba Dolla, doświadczają jedynie ułamka nastroju, emocji i atmosfery, jakie panowały wówczas, gdy Kosowo po raz pierwszy powitało w swoich progach wielkiego amerykańskiego przyjaciela.

(Autor jest pierwszym prezesem Trybunału Konstytucyjnego oraz profesorem prawa i stosunków międzynarodowych)